Posada Janusza Wójcika wisiała na włosku, klimat wokół kadry był zawiesisty jak w sześcioosobowym męskim pokoju w akademiku i wtedy... pojawił się Tomasz Hajto! Cały na... biało-czerwono. Nieopierzony jeszcze wówczas zawodnik z lekkim wąsem strzelił Rosjanom dwie bramki i nieoczekiwanie dla siebie stał się największą atrakcją dla mediów. Skrót meczu TUTAJ.
Piękne mistrzostwa Europy w 2005 roku. Złoto niespodziewane, ale smakujące jeszcze pikantniej, bo po drodze w kapitalnym półfinale odprawione zostały Rosjanki.
To miło, że w spektakularnej reaktywacji polskiej siatkówki ważny udział mieli Rosjanie. Polacy zgotowali na japońskich parkietach niezapomniany show zakończony srebrnym medalem, a jednym z jego ważnych punktów było grupowe zwycięstwo nad naszymi sąsiadami.
Jeżeli ktoś oglądał ten mecz i mógł w spokoju utrzymać szklankę, to znaczy, że ma połączenia nerwowe z drewna. Ćwierćfinałowy horror z Rosją był jednym z tych spotkań za które kochaliśmy kadrę Wenty.
Choć występ siatkarzy na Igrzyska Olimpijskich w Pekinie pozostawił spory niedosyt, to ogranie Rosjan zawsze sprawia przyjemność.
Podobno nic dwa razy się nie zdarza. Podobno. Mimo to Polacy w drodze po kolejny medal mistrzostw świata po raz kolejny w dramatycznych okolicznościach, choć tym razem w grupie, odprawili naszych odwiecznych rywali.
To między innymi dzięki temu efektownemu grupowemu zwycięstwu siatkarskie złotka stały się zdobywczyniami brązowego medalu ME 2011.
Wiem, że to nie reprezentacje, ale taki powtórkę z takiego meczu chciałbym dzisiaj zobaczyć. No i usłyszeć taki smutny głos rosyjskiego komentatora - bezcenne.
Przemysław Nosal