Polskaaaa, białooo czeee... Eee... Biało?

Polscy kibice często śpiewają swoim reprezentantom ''Nic się nie stało'' ''Polskaaaa, Biało-Czerwoniiiiii!''. Choć w zasadzie czasem nie powinni, bo nasza kadra potrafi się ubrać tak, że przydomek biało-czerwoni pasuje do nich równie dobrze co na przykład piaskowo-rzepakowi. Przyjmijcie to jako pocieszenie po prezentacji nowych, bezorzełkowych strojów ''repry''. Takie pocieszenie w stylu ''Nie pierwszy raz jest źle''.

Rok 1998 - mecz z Chorwacją

Czy to Supermany? Czy to Papy Smerfy? Nie, to dzielni reprezentanci Polski! Spotkanie w Rijece przegraliśmy wprawdzie 1:4, ale pocieszyć nas może to, że już dwa miesiące później Chorwaci zajęli trzecie miejsce na MŚ we Francji, a  niebiesko-czerwone stroje zajęły należne im miejsca w starych, zakurzonych szafach, których nikt nigdy nie otwiera.

Ten sam rok 1998 - mecz z Luksemburgiem

W tym samym roku Drużyna Znana Od Czasu Do Czasu Jako Biało-Czerwoni zaczęła w spotkaniu eliminacyjnym do Euro 2000 przeistaczać się w Batmana. Co było ważniejsze niż wygrana 3:0 z Luksemburgiem tylko po to, żeby i tak znów nie awansować do Mistrzostw Europy.

Mecz Dania-Polska w 2002 roku Mecz Dania-Polska w 2002 roku fot. Internet

Rok 2002 - mecz z Danią

Nasz ostatni sprawdzian przed nadejściem roku 2002. Piłkarsko wprawdzie nieudany, bo zakończony porażką 0:2. Ale nasi reprezentanci przynajmniej sprawdzili, czy faktycznie mogą zmienić się w Batmana już całkowicie. Mogą. (Zdjęcie małe, więc tłumaczymy - nasz reprezentant, w tym przypadku Marcin Wasilewski,  po prawej, w stroju nie-biało-czerwonym)

Maciej Żurawski w meczu z Chorwacją w 2006 roku Maciej Żurawski w meczu z Chorwacją w 2006 roku Fot. Kuba Atys / Agencja Wyborcza.pl

Rok 2006 - mecz z Chorwacją

Biało-czerwona szachownica dzielnych bałkańskich grajków zdecydowanie nie służyła naszym pojedynkom z nimi, zwłaszcza jeśli chodzi o walory estetyczne kadry Polski, która musiała unikać wszelkich biało-czerwonych motywów. W przeciwieństwie do meczu wcześniejszego o dekadę, w 2006 nasza kadra nie wystąpiła jednak w niebiesko-czerwonych strojach. Postawiła na stroje po-prostu-niebieskie. Z małymi białymi wstawkami.

Rok 2010 - mecz z Bułgarią

Przed prezentacją tych koszulek zaledwie 1,2% populacji Polski (1,1%, jeśli odejmiemy konsultantów w działach z farbami marketów budowlanych) wiedziało, co to jest obsydianowy. Po prezentacji tych koszulek już 99,7%. Pozostałym 0,3% tłumaczymy: obsydianowy znaczy, prawdopodobnie w bardzo starej mowie elfów, ''niezwykle paskudny''. I musi mieć coś wspólnego z flagą Monaco (oraz Indonezji, nie zapominajmy o Indonezji!) na ramieniu. Początkowo wszyscy myśleli, że te koszulki to taki żart, a chwilę przed spotkaniem z Bułgarami wyskoczy gdzieś z ukrycia Szymon Majewski i krzyknie ''Mamy was!'', ale tak się nie stało i Polacy w tym... w tym... w tym czymś zagrali.

Koszulka z husarzem Koszulka z husarzem fot. Internet

Bonus koszulkowy pierwszy. MŚ 2006 i koszulki z husarzem

Może się wydawać, że cepelia, że uuaaaaa symbol rzucania się z szablami na czołgi i z Bronowickim na kadrę Niemiec, ale w sumie sam pomysł całkiem fajny. Choć też o tyle niefajny, że ciężko umieścić jakiś wzorek na koszulce zarazem tak, żeby było go widać i w tym samym czasie, żeby go było widać jak najmniej. Przez co my wiedzieliśmy, że to husarz (ale tylko z bliska), a dla obcokrajowców to wszystko wyglądało jak mokra plama z husarza potrąconego przez rozpędzonego Marcina Wasilewskiego, albo - co bardziej prawdopodobne - po prostu mokra plama. Chociaż lepszy już husarz niż brak polskich znaków, przez co mieliśmy w kadrze ''Zewlakowa'' i przez co członkowie Rady Języka Polskiego oderwać się musieli od swoich grubych, zakurzonych tomiszczy i interweniować u Ministra Sportu.

Copyright © Gazeta.pl sp. z o.o.